Spędziliśmy go poza ukochaną Jerozolimą. Wycieczka pojechała na wykład w terenie do niezwykłego miasta górującego nad cudownie położoną Doliną Izraela między Morzem Tyberiadzkim i Śródziemnym. Widać stąd Górę Karmel, Tabor, Nazaret, Afulę, wszystko. Megiddo, o którym mowa, to biblijne miasto, które ma, bagatela, 5000 lat.
Przekrój góry, na której je zbudowano wygląda jak tort – warstwy pokazują ile to miasto przeszło zburzeń i odbudowań – podobnie jak Jeruzalem. Najcudowniejszy jest stąd widok oraz uczucie bycia w miejscu, które swoją długą historią imponuje nawet najzatwardzialszym nacjonalistom wszystkich europejskich krajów 🙂
Kiedy to miasto śmigało, w Polsce jedliśmy jeszcze rękoma i nie myliśmy ich przed obiadem 😀 Przypomnę tylko, że pierwsze nasze grody powstawały ok. 1000 lat p.n.e.
Widok z Megiddo przypomina też o stoczonych tutaj wielu wielkich bitwach jak u nas pod Grunwaldem. Nic dziwnego, że Megiddo stało się symbolicznym miejscem dla ostatniej bitwy wszystkich wojen. To tu ma się odbyć Armageddon (od Hebrajskich słów Har Megiddo, Góra Megiddo). Wystarczy zajrzeć do Apokalipsy 16, 16, zrobić sobie pop-corn i zobaczyć co się będzie tam działo. Znalazłem też, patrząc się na glebę, kawałek glinianego naczynia, maleńki. Odznaczał się od innych kamieni i oczyszczając go zauważyłem, że był kiedyś pomalowany farbą. Moje pierwsze znalezisko archeologiczne 😀 Brawo ja.
Stamtąd pojechaliśmy do pobliskiej Hajfy (gdzie podobno teraz w klubie piłkarskim gra reprezentant Polski Obraniak 🙂 ) Czemu tam? Bo było blisko, ale też dlatego, że tam znajduje się słynny Karmel. Nie chodzi o cukierki, czy krówki, ale o biblijną górę, na której po prostu się działo. Baj de wej – „Karam-el” oznacza po hebrajsku „winnica pana”. To bardzo ważne skojarzenie dla motywu biblijnego, którym jest winnica. W Izajaszu mamy śliczną pieśń o winnicy, którą strasznie zachęcam przewertować: Iz 5, 1-7. Także Jezus mówił przypowieści o winnicy (Mt 20, 1-16). Jeśli chodzi o samą Górę, to w Starym Testamencie jest ona uważana za symbol piękna. Na Górze Karmel ważne są dwie rzeczy: jedna dla wszystkich, druga dla katolików.
Pierwsza, to oczywiście Eliasz i jego cudowny performance wobec proroków złej królowej Izebel (1 Krl 18, 20-40). Miał tam grotę, gdzie pomieszkiwał i z której też wypatrywał czy po ogromnej suszy nadchodzi deszcz. Pierwsza na świecie stacja meteorologiczna 😀 1 Krl 18, 41-45
Druga sprawa, to oczywiście Karmelici. Jest tutaj Maryjne sanktuarium Stella Maris – Gwiazdy Morza. Maryja otrzymała taki przydomek w średniowieczu, osiedlili się tutaj karmelici i rozpowszechnili kult. Przecież od nich mamy szkaplerze i odpust w lipcu. Góra Karmel? Cudowne miejsce na modlitwę, wypoczynek, kawę.
Wracając pomyślałem sobie o analogii, którą Jezus zastosował między uczniami a miastami położonymi na górze – tak jak Megiddo, Jerozolima, Betsaida, itd. „Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze” (Mt 5, 14). Chrześcijanie, jak te miasta wystają mocno z tłumu, świecą, są podziwiani z daleka, żywią i poją. Jezus patrzył na te miasta, podziwiał i takich chciał nas, każdego z nas.